Już w 2020 roku dwie osoby niesłyszące podjęli decyzję, aby morsować. Potem co tydzień grupa niesłyszących zaczęła się powiększać. Dziś jest ich około 10-15 osób niesłyszących. Morsują trzy razy w tygodniu: we wtorki, w czwartki i w niedzielę o godzinie 12.00 nad jeziorem Głębokim w Szczecinie.
Ich twarze po morsowaniu tryskają szczęściem i radością, bo udało im się pokonać jeszcze raz swój strach.
Dlatego postanowiłam z dwoma pierwszymi Morsami przeprowadzić wywiad, aby zachęcić Was do wzięcia udziału w tym ekstremalnym czynie. Jeden z nich, to nasz członek z SKSG Korona – Michał Stryczyński. Odważnych zapraszamy i bądźcie z Nami!
Agata Kosztowny: Dlaczego morsujecie?
Michał Truchanowicz: Mnie pasją do morsowania zaraził mój trener personalny. Poznaliśmy się na siłowni, a po pewnym czasie przekazał mi cenną wiedzę, którą obecnie, na czas jego nieobecności, przekazuję dalej.
Michał Stryczyński: Morsuję dla przyjemności i nie tylko. Dzięki morsowaniu wspomagam układ nerwy i uspokajam się. To naturalne leczenie i naprawdę spala tłuszcz. Chroni przed wirusem.
A.K.: Jak wygląda przygotowanie do wejścia do wody?
M.T.: Przygotowanie do wejścia rozpoczyna się mniej więcej 20 min. przed wejściem do wody. Lekka rozgrzewka, po której ma być nam ciepło. Nie gorąco. Nie zimno. Ciepło. Część osób, w tym ja, wchodzi bez rozgrzewki. To indywidualna sprawa, więc nie narzucamy jednego konkretnego schematu. Jednym jest ciepło, inni muszą się wstępnie rozgrzać. Do każdego staram się podejść indywidualnie.
M.S.: Dla mnie jest obowiązkowa rozgrzewka, żeby nie było skurczu. Przed wejściem do wody nie warto panikować, ani myśleć o zimnej wodzie. Trzeba być twardym i myśleć pozytywnie.
A.K.: Jak długo trwa wasza kąpiel?
M.T.: Przychodzimy na Głębokie jako grupa, a ja jestem mentorem, więc nie wchodzimy, jak chcemy danego dnia. Założenie jest następujące: kąpiel nowicjusza to 2×3 min, następnie 2×5 min. Jest kilka osób, które wchodzą na pełne 10 min. Wszystko zależy od stażu, możliwości w danym dniu, nastawienia, warunków atmosferycznych. Niekiedy ktoś chciałby przejść swoje granice szybko, ale nie zawsze jest to możliwe. Modyfikujemy czasy na bieżąco, jeśli jest taka potrzeba. Jest też podejście do resetów, czyli pełnych zanurzeń, ale… To dla bardziej szalonych
M.S.: Pamiętam, jak w listopadzie pierwszy raz wszedłem do wody, poczułem szok, potem było już dobrze. Na początku miałem 2 razy po 3 minuty, potem 2 razy po 5 minut. Teraz dłużej powyżej 8 minuty. Obecnie do wody wchodzę bez problemu.
A.K.: Jak się czujecie wychodząc z wody?
M.T.: Sądziłem, że będzie pytanie, jak się czujemy WCHODZĄC do wody Wychodząc… Czujemy się niesamowicie. Ciężko to opisać słowami. Widać to jednak po uśmiechniętych twarzach osób w grupie. U jednych to euforia, u innych nieme zadumanie, bo nie sądzili że dadzą radę. Szczególnie nowicjusze. Ekscytacja nie kończy się jednak nad wodą. Częstokroć dostaję od członków grupy wiadomości prywatne wieczorem, na następny dzień czy po kilku dniach. Że moczenie się w zimnej wodzie to świetne doświadczenie, że zachwalają i chcą spróbować ponownie. Rozpiera ich radość i energia, a czasem dzielą się swoimi spostrzeżeniami odnośnie własnego ciała.
M.S.: Daje nam adrenalinę i radość.
A.K.: Co wam kąpiel daje? Czy morsowanie jest dla wszystkich?
M.T.: Morsowanie ma wiele zastosowań prozdrowotnych, chociaż część to mity. Przeczulice, ból, poprawa krążenia, walka ze swoimi postanowieniami a czasem ciekawość – ponownie, ile osób u nas w grupie tyle podejść i “powodów”, dla których przychodzą z nami nad jezioro. Każdy, kto nie ma przeciwwskazań lekarskich i nie boi się zimnej wody – może z nami spróbować. Nie oznacza to jednak, że mu się uda. Czasem reakcje organizmu zaskakują. Jeśli chodzi o przebyte w przeszłości choroby płuc, grypy, astma, itp. – te nie mają tutaj znaczenia, choć astmatykom radzimy zabierać ze sobą leki, na wszelki wypadek. To nietypowe hobby, ale ma być bezpieczne. Dlatego zawsze z grupą wchodzi mentor, a pod nieobecność trenera to jestem ja.
M.S.: Morsowanie jest dla wszystkich. Trzeba być odważnym. Przede wszystkim trzeba mieć zdrowe serca. Dzięki morsowaniu pomaga leczyć kontuzję, udar, poprawia system nerwowy.
A.K.: Czy udało wam się kogoś zarazić morsowaniem?
M.T.: Jak mogłaś zauważyć, nasza grupa się bardzo powiększyła. Zaczynaliśmy w 4-5 osób. Dziś w weekendy zdarza się zebrać ponad 15. Ja zaraziłem Michała i Agatę, a oni następne osoby.
M.S.: Namówił mnie Michał, na początku nie miałem odwagi, aby wejść do wody. Ale moja żona podjęła decyzję, że pójdzie, więc ja potem przemyślałem i też poszedłem. Weszliśmy do wody i była radość. Opowiadałem moim znajomym i polecałem kąpiel. Teraz coraz więcej osób przyłącza się do morsowania. Cieszę się tym bardziej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej osób niesłyszących.
A.K.: Bardzo dziękuję Wam za wywiad. A teraz szybko idziemy do wody!
Jeśli ktoś chciałby do nas się przyłączyć i odważnie wejść do wody, proszę zgłosić się do Michała Truchanowicz (Fb Mi Boo).
Zapraszamy i przyłączcie się do nas! Polecamy!